Permanentny „Ożenek”

Na zdjęciu: ?Ożenek? w Teatrze Nowym w Poznaniu? od lewej pan Jajecznica (Tadeusz Drzewiecki), Żewakin (Michał Grudziński), Podkolesin (Paweł Hadyński), Koczkariew ? jego przyjaciel (Zbigniew Grochal), Piekła Iwanowna ? swatka (Bożena Borowska-Kropielnicka) i pan Anuczkin (Aleksander Machalica)

Umówiłam się kiedyś z Aleksandrem Machalicą na wywiad (zobacz tutaj). Akurat tak się złożyło, tzn. ja postarałam się o to, żeby tak się złożyło, że byłam na spektaklu, w którym pan Aleksander wtedy grał, bo miałam wcześniej wykupiony bilet. Był to ?Ożenek? Nikołaja Gogola, a on gra tam Anuczkina, eks-oficera piechoty, który jest jednym z pięciu kawalerów, którzy starają się o będącą na wydaniu Agafię Tichonowną. Na wywiad umówiliśmy się w teatralnej Zapadni, która tak naprawdę Zapadnią nie jest już od jakiegoś czasu, bowiem w swoim czasie piwnica teatralna przeszła małą metamorfozę i stała się restauracją Chrisa Pedersena, czyli Kuchnią Chrisa. Jednak stara nazwa wciąż funkcjonuje, szczególnie wśród aktorów, przy czym nikomu chyba nie sprawia to większego kłopotu.

Rozwaga

Wróćmy do początku: umówiłam się z panem Aleksandrem na wywiad po spektaklu. Spektakl obejrzałam, potem szybciutko poszłam po kurtkę, a następnie z tym bagażem prosto już do Zapadni. Tfu! Kuchni Chrisa – chciałam powiedzieć ? a tam, jak to zwykle z panem Aleksandrem bywa, musiałam bardzo długo na niego czekać. I po co tak się spieszyłam po tę kurtkę? Nierozważna, ale chyba jednak czasami romantyczna… mam nadzieję ? źle być całkowicie odartym z uczuć miłosno-podobnych. Czekałam sobie, ale tym razem wcale nie było tak źle. Tak naprawdę bowiem to czekanie bardzo mi się podobało. Dzięki niemu mogłam niejako poczuć się przez chwilę, jak jedna z bohaterek dramatu Gogola. Dlaczego? Dlatego, że kiedy tak spokojnie siedziałam sobie przy barze w miejscu, rzekłabym, że newralgicznym, bo centralnym, gdzie widać wszystkich, albo przynajmniej większość wchodzących, zdarzyło mi się zobaczyć wszystkich, albo raczej większość aktorów i aktorek występujących w oglądanym przez mnie przed momentem spektaklu. Ponoć często tak właśnie w Kuchni Chrisa jest ? idziesz na spektakl, schodzisz w dół, do Zapadni i pojawiają się, co prawda w nieco innych strojach, niektóre postaci ze sceny.

Aktorski kalejdoskop

Pierwszy na posterunku stawił się pan Jajecznica, egzekutor, czyli Tadeusz Drzewiecki. Nie został jednak długo: rozejrzał się po wnętrzu, mruknął pod nosem, że kogoś tam nie ma, odwrócił się na pięcie i tyle go widziałam. Potem przyszedł sam Podkolesin – urzędnik i radca dworu – główna postać w ?Ożenku?. Sprawdzałam, bo wcześniej go nie znałam: naprawdę nazywa się Paweł Hadyński. On przysiadł się do grupy dyskutującej dość głośno przy jednym stoliku. Po nim wrócił, pan Jajecznica, ale już nie sam. Był z nim Gogolowy Żewakin, lejtnant marynarki, czyli Michał Grudziński. Oboje rozsiedli się przy stole z białym obrusem, po czym zaraz pojawiła się kelnerka i mogli, jako osoby głodne, które nie miały pewnie czasu nic zjeść w ciągu dnia, złożyć zamówienie. Dodam, że karta Kuchni Chrisa nie zawiera stu dań, co to to nie, ale jej oferta zmienną jest w stopniu znacznym (O wszystkim można przeczytać na: http://kuchnia-chrisa.pl/). Wcale nie był to koniec plejady Gogołowskich postaci. Zanim przyszedł pan Aleksander, pojawiła się jeszcze ciotka panny Agafii, Maria Rybarczyk, a raczej Arina Pantelejmonowna, kupiec Starikow, czyli Ildefons Stachowiak, na chwilę zaglądnął Stiepan, służący Podkolesina, którego w ?Ożenku? gra Wojciech Deneka. Chwilę potem do Zapadni zawitał wreszcie Aleksander Machalica i wszystko się zmieniło.

Kruszenie

Mieliśmy nagrać naszą rozmowę na dyktafon, a to sprawiło, że cały świat wokół stał się dla mnie mało ważny. Zresztą zawsze tak właśnie mam z wywiadami: jestem tylko ja ? dziennikarz, a raczej dziennikarka ? nie spieszno mi do zmiany płci, mój obiekt wywiadowczy ? tym razem był to pan Aleksander i rzecz trzecia, czyli malutki dyktafonik marki Olympus – zawsze ten sam, mimo że MADE IN CHINA. Na jakąkolwiek rzecz czwartą miejsca brak. Wywiad to zawsze projekt trzy osobowo-rzeczowy. W trakcie rozmowy udało mi się jednak zauważyć parę rzeczy: po pierwsze do Zapadni wrócił Stiepan. Jednak był to niejako wyjątek w trakcie całej naszej, z panem Aleksandrem, rozmowy, bo po drugie, towarzystwo powoli zaczęło się wykruszać. W końcu skruszeć musieliśmy również i my. W Zapadni, czyli w Kuchni Chrisa został tylko Stiepan i kilka przygodnych osób.

Tak sobie myślę teraz, że jeszcze nigdy chyba nie byłam na spektaklu, który miałby tak wielkie ? Co tam wielkie? – ogromne kłopoty z całkowitym zakończeniem się. W tej chwili, to nawet cieszę się, że na pana Aleksandra zawsze trzeba długo czekać. Tylko tak dalej, panie Olo! Oczywiście, jeśli za każdym razem będziemy umawiać się w Zapadni, tzn. Kuchni Chrisa.

x

Zobasz także

Jak Paderewski do Poznania

Liczni pasażerowie na poznańskim Dworcu Głównym PKP w Poznaniu byli w niedziele 15 grudnia, grubo ...