Lecznica dla książek

Miałem psa. Pies był ciężko i długotrwale chory. Często byliśmy gośćmi lecznicy dla zwierząt. Skończył się, ale ja nie mam żadnego następcy, bo nie chcę znów obserwować jak pies choruje. Może to zbyt zapobiegawcze, ale tak właśnie mam. Ostatnio przechodziłem koło poznańskiej Fary i moją uwagę przykuł napis: ?Lecznica dla książek?. Od razu przypomniał mi się mój pies i postanowiłem wejść.
Na zdjęciu znajdują się zwykłe narzędzia wykorzystywane w introligatorstwie, czyli tłoczki i filety introligatorskie do zdobień.

Psa był dużym i raczej powolnym owczarkiem niemieckim. Nazwałem go Nygus. Do niego właśnie będę się zwracał opowiadając o introligatorni Art Book Studio z ul. Gołębiej w Poznaniu. Taki uczuciowy jestem. I kropka.

Początek

Ale zacznijmy od początku. Introligatornia Artystyczna Art Book Studio, kochany piesku, to firma z tradycjami, choć nie od zawsze tak się nazywała i nie od zawsze mieściła się tam, gdzie mieści się dzisiaj. Przeprowadzka miała miejsce pięć lat temu, a wszystko zaczęło się w 1921 roku, kiedy to powstała Introligatornia B. Lewandowskiego (Bronisława ? tak, masz rację Nygus ? to imię obecnego prezydenta RP? tak, ponownie masz rację Nygus ? on kiedyś uwielbiał polowanie na zwierzęta). Introligatornia znajdowała się u zarania dziejów na dawnej ul. Jezuickiej (dzisiejsza Świętosławska). Później przeniesiona została na na ul. Wroniecką 24 i wyglądała tak:

Obecna ?Introligatornia Artystyczna Art Book Studio Grzegorz Lewandowski? jest więc bezpośrednią kontynuacją 90-letniej tradycji uprawiania tego zawodu w rodzinie, bo aktualnym właścicielem jest wnuk Bronisława. Nazwę zakładu zmienił, żeby podkreślić jego wyjątkowość. Pan Grzegorz, piesku, swoją przygodę z introligatorstwem rozpoczął, ponieważ innego wyjścia nie miał ? dziadek był introligatorem, ojciec był introligatorem, jedna siostra psychologiem i pedagogiem specjalnym, druga pielęgniarką ? jemu pozostało już tylko siostrzane leczenie ojcowskich książek po dziadku ? dlatego też zbyt szczęśliwy nie był, ale wyłącznie na początku. Z czasem pokochał swój z góry narzucony zawód, a były to ? jak sam twierdzi – lata pokory, euforii, zniechęcenia i rodzenia się prawdziwego uczucia. W tej chwili pan Grzegorz robi to co kocha i dlatego jest jednym z najszczęśliwszych ludzi pod słońcem. Tak, Nygusku, pytałem go o psy. Pan Grzegorz bardzo je lubi i sam kiedyś miał jamnika szorstkowłosego. Nie, nie wiem jak miał na imię i wiem, że nie lubisz tej rasy.


Grzegorz Lewandowski

Ponadto pan Grzegorz jest też wielkim miłośnikiem ekologii. Na swojej stronie internetowej ? ma taką oczywiście ? osobom chcącym dotrzeć do Art Book Studio poleca ekologiczną podróż tramwajem, albo rowerem, na którym sam często jeździ, a dla lubiących spacerować spacer – z tobą, Nygus, oczywiście – gdyż zakład znajduje się w pięknej okolicy Starego Rynku.

Książki

W swojej ?Areopagitice?, traktacie przeciwko cenzurze dzieł drukowanych, John Milton w 1644 roku pisał, że: ? tak, piesku, to było dawno, ale w sumie prawdę pisał, bo ludzie logiczni nadal książki kochają? jest niemal jednakowo zabić człowieka, co zabić dobrą książkę: kto zabija człowieka zabija rozumną istotę, podobiznę Boga; lecz kto niszczy dobrą książkę, zabija sam Rozum, zabija wyobrażenie Boga w samej jego istocie (przekład Andrzeja Drożdża). Pan Grzegorz, właściciel Art Book Studio, uważa, że książki mają ciało i duszę, a skoro właściciele myślą o ich duchowej stronie, to on zajmuje się tu tym ciałem. Dlatego w Zakładzie skupia się na swoim podstawowym zadaniu, czyli introligatorstwie, tym artystycznym, choć w swojej ofercie ma też te bardziej ?przyziemne? produkty, jak oprawy do albumów czy zdjęć ślubnych. Mnie jednak najbardziej do zakładu przyciągnął napis, o czym już mówiłem we wstępie: ?Lecznica dla książek?, bo pomyślałem sobie od razu o tobie, Nygusku. Nie muszę ci przypominać? Dobrze, porozmawiajmy więc o tym jakie książki przynoszą ludzie do Zakładu. Oni obecnie coraz częściej chcą dobrze zjeść i równie dobrze gotować, a żeby to zrobić najlepiej jest sięgnąć do starych, sprawdzonych, tradycyjnych przedwojennych książek kucharskich, o których oprawę trzeba najpierw zadbać. Zatem pierwszym typem książek przynoszonych do zakładu są stare książki z przepisami. Drugi typ przynoszą 40-, 50-latkowie. Są to książki z ich dzieciństwa zdobyte na aukcjach antykwarycznych. Osobny dział, można powiedzieć, stanowią książki religijne z XIX wieku. Poznańska Biblioteka Raczyńskich zamówiła ostatnio w Art Book Studio renowację 450 takich egzemplarzy ze swoich zbiorów. Zamówienia, dzięki stronie w Internecie, napływają też z zagranicy, np. ze Stanów Zjednoczonych, czy z Norwegii. Zatem Studio swoją renomę ma. Zresztą dlaczego miałoby nie mieć? Skoro ma tak serdeczne logo:

Cały Zakład niezaprzeczalnie kocha książki. I tyle. Zresztą jest nawet ?Lecznicą dla książek?, a to jedyna tego typu instytucja w kraju.

Wieczny sen introligatorski

Myślę, że introligatorstwo zginie w tym pokoleniu
? mówi pan Grzegorz, a co ciekawe i godne polecenia, stara się wykorzystać każdą okazję, żeby podtrzymać ten zawód. Nie ma przecież i nigdy nie było żadnej organizacji zrzeszającej polskich introligatorów, żadnego cechu – choć w cechu rzemiasł różnych jest tak naprawdę sekcja introligatorska, która skupia kilku introligatorów starszego pokolenia. Nie ma jednak nawet forum dyskusyjnego ? więc w sumie każdy ?swoją rzepkę skrobie? ? nie piesku, to nie jest rzepka do gryzienia dla ciebie. Pan Grzegorz prowadzi introligatorskiego bloga, jednak nie robi tego do końca regularnie. Jest chyba ciut zniechęcony, bo jak długo można być chętnym, stale pełnym werwy i energii, jeśli inni introligatorzy nie za bardzo chcą włączyć się w dyskusję. Stąd apel o ich UJAWNIENIE SIĘ. Bowiem taka jest jedyna szansa na to, aby dowiedzieć się co takiego dzieje się w ich małym introligatorskim światku. Pamiętasz Nygus, piesku mój kochany, jak fajnie było jak mówiłem ci ?Potwierdź?, a ty wtedy szczekałeś potwierdzająco? Chętnie powiedziałbym tak i teraz.

x

Zobasz także

Jak Paderewski do Poznania

Liczni pasażerowie na poznańskim Dworcu Głównym PKP w Poznaniu byli w niedziele 15 grudnia, grubo ...