Wakacje teatralne na inaczej

Tak zdarza się czasami ?spędzasz wakacje w mieście. Różne rzeczy na to się złożyły, a poza tym ty masz swoją ukochaną pracę, a w niej wydarza się coś, co sprawia, że po prostu musisz być na miejscu. Co robić, żeby nie umrzeć z nudów? Można pomolować się trochę w bibliotece, chociaż nie – to raczej w ziemie. Można też przejechać miasto w tę i we w tę rowerem. Ty jednak wybierasz teatr.
Fot. Warsztaty teatralne w Łodzi posiadającego łódzkie korzenie Bernarda Hillera, uznanego za jednego z najlepszych hollywoodzkich nauczycieli aktorstwa. Bernard Hiller ma ponad 28-letnie doświadczenie w zawodzie i szkolił m.in. takie gwiazdy jak: Cameron Diaz, Michelle Pfeiffer, czy Robin Williams.

Zaraz, zaraz ? jaki teatr? Przecież trwają wakacje teatralne, aktorzy po sezonie odpoczywają nad morzami, jeziorami, w górach i za granicą. Tak jest co roku ? od końca czerwca do września teatry świecą pustkami i w ogóle zanika całe normalne życie kulturalne. Zwykły, obfitujący co prawda w różnorakie festiwale, ale jednak – sezon ogórkowy. I nic ponadto. Czy aby na pewno?

Ogłoszenie

Pewnego razu przechodząc koło Teatru Polskiego, zauważasz plakat obwieszczający wszem i wobec, że Teatr wraz z miejską Fundacją Artystyczną zapraszają na warsztaty aktorskie. Drugie już. Doczytujesz się, że ich program to zajęcia prowadzone przez aktorów, poświęcone interpretacji tekstu literackiego, sztuce improwizacji, scenom klasycznym, plastyce ruchu oraz emisji głosu. Czytasz także, że uczestnicy wezmą również udział w zajęciach z reżyserem teatralnym i logopedą. Proponowane są dwa terminy tych warsztatów. Hmm… To coś dla ciebie.
Jeszcze tego samego dnia dzwonisz. Łączą Cię z bardzo miłym panem ? w każdym razie głos ma bardzo miły, bo jaki on tam naprawdę jest, nie możesz wiedzieć i już ? to od niego dowiadujesz się więcej. Po pierwsze wiek: na warsztaty przychodzą ludzie od 16 roku życia wzwyż – zdarzają się więc osoby z liceum i świeżo po gimnazjum. Jednak średnio uczestnicy mają po 20 lat. Dość to logiczne ? od razu po szkole średniej, na pierwszym roku studiów jeszcze krystalizują się poglądy. Zawsze można wykonać niespodziany zwrot zawodowy i wszystko przejdzie praktycznie bezboleśnie. Po drugie dowiadujesz się też, że wszyscy kończą zajęcia zadowoleni, bo od tej chwili wiedzą już, że zwykle budowanie roli ? główne zadanie aktorskie – wcale łatwe nie jest, a poza tym potrafią też, lepiej lub gorzej, to robić i czują, że zdobyli pozytywne doświadczenia. Niektórzy wracają na warsztaty po raz drugi w tym roku, bo program troszeczkę ewoluował ? to drugie tego typu zajęcia, ale o tym wiesz już z ogłoszenia. Jednak w całym tym interesie najważniejsze jest to, że później Teatr podejmuje ze swymi kursantami współpracę, a oni – już przysposobieni do zawodu – statystują w różnych większych spektaklach. Hmm… To ponownie coś dla ciebie.

Nazwać, albo nie nazwać

Jednak czy osoby po takich warsztatach można nazwać aktorami? Nie, na pewno nie – one nie są prawdziwymi aktorami. Aby być kimś takim trzeba najpierw skończyć prawdziwą szkołę aktorską i kropka. Faktem jest, że teraz angażując aktorów do seriali najczęściej bierze się ludzi ?z ulicy?, szczególnie warszawskiej, ale żaden to wyznacznik. Mimo to, czasami żałujesz, że nie mieszkasz akurat w Warszawie. Ale gdybyś mieszkał to co? Wyłapali by cię i od razu stałbyś się aktorem? Mówiąc krótko: nie. Po pierwsze szanse na to, że akurat ciebie by wyłowili z tłumu warszawiaków są bardzo małe, żeby nie powiedzieć znikome. Po drugie granie w serialu podobne jest do epizodu warsztatowego, czyli nie można po tym od razu stać się aktorem. Witek Dębicki powiedział kiedyś, a był wówczas aktorem Teatru Nowego w Poznaniu, tak: Angażowanie aktorów do seriali i sitcomów polega na ich ogólnym podobieństwie do danej postaci… Oni kierują się intuicją. Ktoś może im coś podpowiedzieć, a reżyser im mówi, żeby w jednym miejscu byli bardziej zadowoleni i w drugim trochę bardziej smutni. Oni są młodzi, to naturszczycy, którzy do serialu trafiają z ulicy, z uniwersytetu, bo ktoś ich polecił… Od nich nie wymaga się, żeby grali w teatrze. Oni po prostu dobrze wyglądają przed kamerą, mają tu naturalny sposób bycia i nawet na zdjęciach ładnie wychodzą. Ty, niestety, nie masz nikogo, kto by cię polecił. Szkoda, ale nie wszystko można mieć. Zostawmy jednak już tę Warszawę i wróćmy do domu ? tutaj, na miejscu, mamy warsztaty aktorskie i wypadałoby się zastanowić, czy zajęcia te przeznaczone są również dla aktorów. Na zajęciach uczą przecież przede wszystkim zadania czysto aktorskiego, czyli budowania roli. I tutaj znowu: hmm… To coś dla ciebie.

Warsztaty Aktorskie dla aktorów?

Nie w Polsce, bo w naszym kraju to jest tak, że aktorzy albo pracują w zawodzie, albo rezygnują i już raczej do niego nie wracają. Na Zachodzie wszystko jest inaczej. W Ameryce mnóstwo jest aktorów, a że nie wszyscy od razu są popularną Michelle Pfeiffer, czy równie wziętym Robinem Williamem, to z reguły po szkołach pracują w innych zawodach, żeby się utrzymać i nie umrzeć z głodu. Najczęściej kelnerzą w knajpach, do których chadzają producenci filmowi i teatralni, aby dzięki nim podłapać jakąś rolę. Dlatego warsztaty aktorskie to dla nich konieczność, aby podtrzymywać stale w gotowości swoje umiejętności i po prostu nie zapomnieć jak się gra. Wracajmy jednak do Polski. Tutaj aktor świeżo po szkle, tak jak w Ameryce, jest nikomu nieznaną jeszcze nowalijką ? tych nowalijek w naszym kraju jest jednak znacznie niej niż za oceanem ? reżyserzy jednak go nie angażują, a publiczność specjalnie za nim nie tęskni. Na początku więc swej drogi zawodowej aktor, jak mówi Roman Polański, musi brać wszystko, grać w każdym bez wyjątku filmie czy spektaklu, dla treningu po prostu, aby utrzymywać się w zawodzie. Jeśli tego nie robi, zapomina. Najlepszym przykładem jest tu Krzysztof Ibisz, który po szkole aktorskiej trafił pod skrzydła carycy telewizji, Niny Terentiew. Teraz prowadzi najlepsze teleturnieje, telewizyjne show i inne tego typu chwytliwe programy ? poniekąd miał prawo zapomnieć jak buduje się rolę i obecnie nawet nie próbuje bawić się w aktora. Jednak kto wie? W przyszłości wszystko może się zmienić. Innym ?niedorobionym? aktorem jest Maciej Orłoś z Teleexpresu. On stracił kompletnie umiejętność budowania roli? kiedyś próbował nawet grać i trochę aktorzył – na planie filmowym jednak nasz Maciej wyglądał zawsze jakby kij połknął i brak mu było jakiejś takiej naturalności, życiowości, żywiołowości i bycia sobą – po prostu doświadczenia w zawodzie. Hmm, to ewidentnie nie jest już dla ciebie ? nie skończyłeś przecież żadnej szkoły aktorskiej, nie musisz więc dbać o swój warsztat aktorski. Słowem możesz mieć to w nosie. Powstaje jednak pytanie: Po co w Polsce są takie warsztaty aktorskie? Trzeba pomyśleć. Ponownie hmm… to coś dla ciebie.

Dobra strona

Pozytywną stroną warsztatów aktorskich w naszych, polskich warunkach, jest to, że ludzie mogą poznać życie teatralne od kuchni, pozbyć się pewnych swoich złudzeń co do życia i pracy aktora. Uczą się też pokonywać nieśmiałość, a dla niektórych jest to prawdziwa zmora. Wszystkie te pozytywy warsztatów aktorskich są aktualne jednak wtedy i tylko wtedy, jeśli nie dają one złudzeń niektórym kursantom, że po takich warsztatach od razu stają się aktorami.

x

Zobasz także

Jak Paderewski do Poznania

Liczni pasażerowie na poznańskim Dworcu Głównym PKP w Poznaniu byli w niedziele 15 grudnia, grubo ...