Robimy koncert

Dziś, jako że jest to okres poświąteczny, trochę jeszcze leniwy, w temacie tygodnia znów pojawia się artykuł archiwalny. Mało można znaleźć informacji na temat technicznej strony organizacji koncertów, a jeśli takowe się pojawiają, to zawsze w formie śladowej – nacisk za każdym razem kładziony jest na koncertową gwiazdę. Dla odmiany więc przypatrzmy się tej stronie organizacji koncertu.

Chce Pani zagrać u nas koncert?

Takie pytanie usłyszałam od pani Katyi Głowskiej, production menager w klubie, kawiarni, restauracji i pubie ?Pod pretekstem? w poznańskim Zamku. Jezu! Co robić? Przecież ja nawet na gitarze grać nie umiem, na pianinie tylko ?Wlazł kotka?, a głos to w ogóle mam powalający. Uratuje mnie tylko prawda.

Nie…Ja chciałabym tylko napisać artykuł o robieniu koncertów. Jestem dziennikarką.

Niewiele przecież można znaleźć informacji na temat robienia koncertów i ich organizacji od strony technicznej, a jeśli takowe się pojawiają, to zawsze i nieodmiennie w formie śladowej. A zorganizowanie jakiejkolwiek gwieździe takiego koncertu, zadbanie o dobre naświetlenie, odpowiednie nagłośnienie i jeszcze tysiąc innych rzeczy, to ciężka praca, która bądź co bądź też potrafi być pasjonująca. Postanowiłam zbadać sprawę. Uczyniłam to i teraz wiem już co nieco. Jak więc robi się koncerty?

Od pani Katyi, będącej faktycznie pracownikiem firmy MCA.PL Sp. z o. o. działającej w ?Pod pretekstem? i produkującej koncerty, dowiedziałam się, że taka organizacja, czy koncertowa produkcja ma zawsze swoje dwie strony.

Trzeba spiąć razem wszystkie elementy: widownia, scena, artysta, i promocja muszą się zgrać i zagrać w jednym czasie i w jednym miejscu.

Strona pierwsza organizacji koncertu zaczyna się od kontaktu z artystą i zaplanowania terminu, który pasowałby wszystkim. Najciężej jest go ustalić, kiedy artysta ma wielkie nazwisko, np. Grzegorz Turnau. Z reguły bowiem ma on pozajmowane już prawie wszystkie terminy. Jednak nie zawsze jest aż tak źle, bo część artystów przychodzi do organizatora sama, czego dowodem jest usłyszane przeze mnie pytanie na początku rozmowy. Właśnie w ten sposób, czyli pukając do drzwi organizatora, twórcy często zaczynają i tak właśnie budują swoją sławę, popularność i rozpoznawalność.

Co się dzieje potem? Cóż… Wchodzi się na miękki grunt, bo zaczyna się dogadywać stronę finansową przedsięwzięcia. Zawsze chce się osiągnąć w tym obszarze jakiś, satysfakcjonujący wszystkie strony, konsensus. O pieniądzach bowiem nigdy nie można zapominać. Artyści przecież nie żyją powietrzem. Od tego właściwie trzeba zacząć, bo nie wiadomo, czy organizator jest w stanie w udźwignąć ciężar finansowy koncertu. Warunki finansowe są podstawą, żeby jakikolwiek koncert w ogóle zacząć organizować ? twierdzi pani Katya. Wszystko zapisuje się w umowie: wysokość gaży, termin jej zapłaty i inne warunki okołopłacowe, przy czym dużą rolę odgrywa tu typ organizowanego koncertu. Rzeczą oczywistą jest, że w przypadku imprez nie biletowanych artyście zależy głównie na kontakcie z publicznością, nie na pieniądzach.

Od strony praktycznej załatwienie terminu koncertu z gwiazdą dużego, a także mniejszego formatu sprowadza się do telefonowania. Dzwoni się i informuje muzyka, że chce się zorganizować koncert, pyta się go kiedy ma wolny termin. Natomiast jeśli organizuje się koncerty w jakimś cyklu, to wtedy dzwoni się i podaje mu konkretną już datę.

– My programujemy taki cykl: ?Ballady Pod Pretekstem Poniedziałku?. Wtedy dzwonimy do artysty i umawiamy się tylko na poniedziałki. W poniedziałki przeważnie nie ma problemu, bo wtedy normalnie nie ma grań, a większość artystów ma czas wolny. ? mówi pani Katya.

Kiedy są już zaklepane i zabukowane wszystkie terminy, rusza produkcja, tzw. ?światło, nagłośnienie i dźwięk?. Znowu łapie się za telefon i dzwoni do akustyków, oświetleniowców, firm zajmujących się organizowaniem technicznej strony koncertów. Wynajmuje się je i przekazuje im tzw. rider, który wcześniej dostaje się od artysty. Jest to techniczny wykaz osprzętowania, który potrzebny mu jest do zagrania jego muzyki. Przed koncertem ustala się jeszcze tzw. timing, w którym zapisane jest kiedy, gdzie, o której co i kto ma być, bo przecież światło i nagłośnienie muszą być gotowe i czekać już na artystę, który ma wejść na scenę. One nie mogą zacząć działać później. W takim wypadku małe faux pas byłoby gotowe.

Jakieś dwa miesiące, albo miesiąc przed koncertem, przychodzi pora na drugą stronę przedsięwzięcia, tym razem czysto organizacyjną. Rusza więc promocja: informacje o imprezie zaczynają pojawiać się na portalach internetowych, plakatach w mieście i w gazetach. Poza tym w punktach sprzedaży pojawiają się też bilety, choć oczywiście możliwy jest również ich zakup drogą elektroniczną.

I tak właśnie wygląda organizowanie koncertów od strony technicznej. Pani Katya dodaje:

– Mogę powiedzieć, że większość czasu spędzam przy telefonie. Siedzę też przed komputerem, albo biegam między jednym a drugim punktem, żeby zrobić wizję lokalną. Za każdym razem jednak organizacja koncertu jest różna, bo zawsze potrzebne jest inne nagłośnienie, inne światła, albo jeszcze inny element.


x

Zobasz także

Jak Paderewski do Poznania

Liczni pasażerowie na poznańskim Dworcu Głównym PKP w Poznaniu byli w niedziele 15 grudnia, grubo ...