Krzysztof Wodniczak wznawia swój autorski cykl koncertowy Dobry wieczór Mr Blues. Zagramy i zaśpiewamy dla B.B.Kinga W czwartek 21 maja o godz.18.00 w Jeżyckim Centrum Kultury ul.Jackowskigo 5-7. Zapraszam muzyków i wokalistów na Bluesowanie dla Króla.
Z poZDROWIEniami, Krzysztof Wodniczak – szperacz bluesowych nut i nutek Król bluesa zmarł w wieku 89 lat. Był nie tylko muzyczną legendą, ale też jednym z najbardziej aktywnych scenicznie artystów.W 2006 roku wybrał się na pożegnalną trasę koncertową. Muzycznej emerytury jednak nie planował. Ciągle nagrywał, przyjmował zaproszenia (m.in. do Białego Domu), a także pomagał innym wykonawcom, np. produkując album rapera z rodzinnego Missisipi. Nie gardził również występami na żywo, m.in. goszcząc na bluesowym festiwalu w Libanie. Człowiek – legenda. Człowiek- instytucja. Wielki B.B. King. Na początku maja musiał przerwać karierę. Gdy problemy z ciśnieniem krwi i cukrzycą wymusiły wizytę w szpitalu. 2 tygodnie później muzyk zmarł. Miał 89 lat. Koncertową hiperaktywność B.B. Kinga potwierdzają liczby. Pisze się, że w ciągu kariery zagrał na żywo aż 15 tys. razy. Były lata, jak 1956 rok, gdy występował na scenie niemal codziennie (342 koncerty!). Po 70-ce tylko trochę zwolnił tempo, nie schodząc poniżej 200 występów rocznie. Z czego korzystali i fani nad Wisłą. Bo B.B. King był bez wątpienia personifikacją bluesu. Wokalistą, ale też gitarzystą, który w dużym stopniu był odpowiedzialny za wprowadzenie tego gatunku do głównego nurtu muzyki popularnej. Jeśli nie swoimi nagraniami, to współpracą z gwiazdami pop i rocka (m.in. U2). … a wszystko zaczęło się od gitary kupionej w wieku 12 lat. Wychowywany przez babcię Rodney B. King, początkowo śpiewał w kościelnym chórze gospel. Miłość do bluesa okazała się silniejsza. Po młodzieńczych występach u boku Famous St John’s Quartet, pod koniec lat 40. zatrudnił się w rozgłośni radiowej WDIA. To wtedy powstał sceniczny pseudonim B.B. King, skrót od Blues Boy. Pierwszym nagraniem muzyka była piosenka „Miss Martha King”, zarejestrowana w 1949 roku. Szybko stał się sceniczną sensacją. Jego znakami firmowymi były głęboki głos i charakterystyczne brzmienie gitary Gibsona. Gitary, która podczas jednej z tras koncertowych doczekała się kobiecego przydomku. King widząc dwóch mężczyzn walczących o niejaką Lucille, postanowił tak właśnie nazwać swój ukochany instrument. Firma Gibson wypuściła później oficjalną serię gitar Lucille, nazwanych tak na cześć muzyka. Międzynarodową sławę zapewniły Kingowi nagrywane w latach 50. rhythm bluesowe utwory: „Woke Up This Morning”, „When My Heart Beats like a Hammer”, „You Upset Me Baby”, „Every Day I Have the Blues”, „Sneakin’ Around”, „Ten Long Years”, „Bad Luck” czy „Sweet Little Angel”. Największy sukces przyszedł jednak 2 dekady później wraz z wykonaniem utworu Roy’a Hawkinsa „The Thrill Is Gone”. Nagrodzona Grammy piosenka do dzisiaj powraca w listach przebojów wszechczasów. Wśród innych honorów, które spotkały muzyka były obecność i w Blues- i w Rock’n’Roll Hall of Fame czy muzyczny Nobel – nagroda Polar Music Prize. King występował także w niezliczonych filmach i serialach telewizyjnych. W Stanach powstała nawet mini- sieć klubów muzycznych firmowanych imieniem Kinga.