Wspomnienie o TEYu

Krzysztof Wodniczak zaprasza na kolejne spotkanie artystyczne w GNIEZDZIE PTAKA /ARTHostel ul.Mielżyńskiego 23/ jakie odbędzie się 27 lutego o godz.19.00. Tym razem będzie więcej słowa niż muzyki,a to za sprawą licznych monologów jakie zaprezentuje Aleksander Olo Golębiowski – aktor od zawsze związany z Kabartem TEY.To on był najwierniejszym współpracownikiem Zenona Laskowika;wystąpił od pierwszego programu „Czymu ni ma dżymu” do ostatniego „Uniwerytej”( w latach 1971- 1985).Można napisać,że o TEYu wie najwięcej. Służył K. Wodniczakowi wskazówkami przy pisaniu książki „Spojrzenia nie tylko na TEYa” Z Olo Gołębiowskim wystąpi także pianista Krzysztof Gruszka.
Rozmowa z Krzysztofem Wodniczakiem
-Czy dziennikarze przekraczający sześćdziesiątkę mają tyle wolnego czasu, że zabierają się do nieustającego wspominania.
– Ja po pierwsze chciałem- w niebanalny sposób – uczcić 65 . urodziny Laskowika ,nie tylko koncertem na jego cześć, ale wspomnieniami z naszej młodości – działalności Zenona w TEYu. Miał to być prezent dla niego. Po rozpoczęciu pisania o kulturalnym środowisku Poznania lat siedemdziesiątych ,po przeanalizowaniu wszystkiego stwierdziłem, że muszą z nim wszystko uzgodnić. Każdy przecinek, każdą kropkę starałem uwzględniać. Nawet dwa epizody związane w TEYem czyli pobyt Czesława Niemena w ich garderobie oraz powrót, a w zasadzie „zawrócenie” artystów płynących statkiem ze Świnoujścia do Ystad nie odnotowałem. Przez Laskowika były one weryfikowane. Długo to trwało jednak ,w zasadzie nie tak długo pierwsze czytanie siedem miesięcy, drugie dwa – czyli łącznie dziewięć miesięcy -w końcu wszystko zaakceptował. Teraz widzę jakby niechęć z jego strony. Coś musiało wpłynąć na takie zachowanie. Może opinia Krzysztofa Jaślara o tej książce, albo seria wywiadów jakie ostatnio udzielał Bogdan Smoleń. Myślę, że Zenon Laskowik jest na tyle rozsądnym człowiekiem, że sodówka nie uderzyła mu do głowy. Bo jak do tej pory to nigdy tego u niego nie zauważyłem. Nawet wtedy kiedy odnosił swoje największe sukcesy. Obiecywał nawet, że dopomoże mi w promocji książki „Spojrzenia nie tylko na TEYa”, że będzie można sprzedawać tę książkę podczas spektakli „Kabareciarnii” ,aby inni, z naszego pokolenia plus 60 też sobie przypomnieli, a młodsza generacja z kolei też się dowiedziała, że nie zawsze byliśmy starszymi panami, ale też mieliśmy młodość czasem durną, czasem chmurną.
– A tak dokładnie, co Ciebie skłoniło do napisania książki „Spojrzenia nie tylko na TEYa” i wydanie własnym sumptem.
– W latach siedemdziesiątych współpracowałem z redakcją Gazety Poznańskiej, gdzie zamieszczałem nie tylko muzyczne wiadomości i recenzje, ale też sekundowałem premierom kabaretu TEY, o którym pisałem nie tylko we wspomnianym dzienniku ,ale moje artykuły o kolegach z Poznania czyli TEYu zamieszczono w Tygodniku Kulturalnym, tygodniku ,Panorama, Synkopie, miesięczniku Scena. Po wielu latach kiedy przyszło buszować w pamięci dotkniętej narodową prostatą lat 70.tych starałem się oddać klimat tamtych lat, są tylko zapisem pamięci z bezpowrotnej młodości. Jednak kabaret, taki kabaret nie mógłby żyć bez codziennej pożywki, której dostarczała codzienność, którą postrzegano, a nie tylko widziano. W TEYu „ziarno odwagi” rzucone natychmiast było podchwycone przez Polaków czekających i doskonale rozumiejący inteligentny, abstrakcyjny, czasami groteskowy – i zawsze w dobrym guście komentarz życia..
– Kabaret TEY tworzył nową wspólnotę śmiechu, która stała się ucieczką od komunistycznego świata…
– Po latach okazuje się, że TEY – szczególnie dla Poznaniaków i Wielkopolan jest jednym z istotnych elementów ich kulturowej tożsamości. Wszelkie próby rekonstrukcji jego przeszłości sprowadzają się do przypomnienia kilkudziesięciu tekstów. Ulotność tego zjawiska jak widowisko sceniczne, nie sposób zdokumentować po dwudziestu kilku latach. Stąd też w swej książce przyjąłem formułę luznych przemyśleń, spostrzeżeń. To przecież historia ? już przeszłość, która w ostatnich latach wciąż jakby się aktualizowała. To ponadczasowość postrzegania polskich cnót i zalet tzw .Polskiego poczucia dobrze spieprzonego obowiązku ,który kabaret Gołębiowskiego, Jaślara, Laskowika i ich scenicznych przyjaciół i partnerów doskonale dostrzegał – i z pomocą artystycznych środków ekspresji ukazywał na scenie. Do systemu, w którym wszyscy ,wszystkiego mieli dosyć. Był to wybór śmiechu, który dławiony wybuchał salwą na spektaklach.

x

Zobasz także

Jak napisać kryminał

Kolejne spotkanie w Herbaciarni Bibliotece Raczyńskich 7 stycznia we wtorek o godz. 17. Herbaciarnia Biblioteki ...