Zgodnie z zapowiedzią, że w kinie Muza 14 września 2011 odbędzie się przedpremiera najnowszego filmu Pedro Almodóvara pt. ?Skóra, w której żyję” – w roli głównej występuje Antonio Banderas – udałem się tam ? Veni, zobaczyłem ? Vidi i raczej nie ja zwyciężyłem ? Vici, bo wyszedłem poruszony. To wcale nie jest zasługa tylko Pedro Almodóvara, choć taka ? jego – w dużej mierze też jest.
Przypomnam, że film opowiada o chirurgu plastycznym Roberto (Antonio Banderas), który trzyma w zamknięciu w swoim mieszkaniu piękną Verę (Elena Anaya). Widz, zresztą nie tylko on, nie wie kim ona jest, ani jakie stosunki łączą ją z lekarzem, a to właśnie w filmie najbardziej szokuje.
Film bowiem to dla nas szok, jeśli chodzi o bogactwo znaczeniowe, a poza tym obraz ten emanuje wręcz chłodem – ogromne znaczenie ma tu bardzo dokładna lekarska precyzja, ale także stosunki rodzinne, tak charakterystyczne dla Pedro Almodóvara, mistrza kina wspołczesnego. Film kończy się śmiesznie, ale śmiejemy się przez łzy.
Jednak zaskakujący i zadziwiający jest, oprócz samej fabuly ? bardzo almadowarskiej, mimo że podstawą scenariusza jest ?Tarantula? Thierry’ego Jonqueta ? obraz aktora Antonio Banderasa. Nie jest już on, młodym i powalającym na kolana sporą część kobiecej publiczności południowcem. On nadal jest przystojny ? tego odebrać mu przecież nie można ? jednak w sposób raczej już dojrzały, czasami nawet ciut za bardzo. Latka robią swoje. Sam Antonio cieszy się, że przestaje już być tym, tak bardzo z nim kojarzonym, latynoskim kochankiem.
?Skóra, w której żyję” wchodzi na ekrany polskich kin dzisiaj, w piątek 16 września 2011. Będą Państwo zaskoczeni ? powiedział w radiowej Trojce sam Antonio Bandera.