Poznań Główny City Center i ochrona języka polskiego

PKP SA i spółka TriGranit poinformowały opinię publiczną, że Zintegrowane Centrum Komunikacyjne w Poznaniu, które powstaje z ich inicjatywy, będzie nosiło angielsko-polską nazwę: ?Poznań Główny City Center?. Czyżby ustawa rządu RP z roku 1999 o języku polskim i jego ochronie została właśnie zignorowana? Dlaczego nie chronimy języka polskiego, który jest dobrem naszej kultury narodowej?


Stan chorobowy

Jak pisze Basia Kielczyk w swoim artykule (zobacz tutaj) przeszło miesiąc trwał konkurs internetowy, w którym wybierano nazwę dla nowego centrum łączącego dworce PKP, PKS i przystanek PST. Było wiele propozycji: Poznań Główny, Poznań Express, Brama Poznańska, Port Poznański, Dworzec Centralny w Poznaniu, Poz Center, Poznań Nowy Główny. Nie zapomniano też o gwarze: Poznań Bana, Kolejorz Poznań City Tey, Pyrlandia City Center. Wybrano jak wybrano i powstał stan chorobowy.

Wywiad wstępny

Inwestorzy zdecydowali się na Poznań Główny City Center, twierdząc, że nazwa ta oddaje dynamikę i nowoczesność, którymi charakteryzuje się Poznań.

– Jest to dobra, dynamiczna nazwa, która dobrze wpisuje się w kontekst miejsca, w jego tradycję, historię miasta i przyzwyczajenia poznaniaków –
tłumaczył Tomasz Lisiecki, prezes TriGranit Development Polska podczas śniadania prasowego. – To ma być główne miejsce centrum Poznania, miejsce spotkań.

Pozostaje jedynie zapytać w jaką tradycję i historię miasta ma się wpisać polsko-angielska nazwa? Nigdy nie mówiliśmy po angielsku, najwyżej po niemiecku, ale do tego akurat, to byliśmy zmuszani. Poza tym o jakich przyzwyczajeniach poznaniaków jest tu mowa? Jak czytamy w ustawie o języku polskim: język ten jest podstawowym elementem narodowej tożsamości, dobrem kultury narodowej, który powinniśmy chronić, mając w pamięci doświadczenia historii, w którym zaborcy i okupanci wynaradawiali Polaków zabraniając im używania języka polskiego. Czytamy też, że kultura polska, której rozwój jest możliwy tylko poprzez ochronę języka polskiego, stanowi wkład w budowę wspólnej, różnorodnej kulturowo Unii Europejskiej. Unia przecież promuje wszelkie odrębności kulturowe, a my w tym przypadku gnamy bezwolnie, jeśli chodzi o nazewnictwo, za Ameryką. Nazwa ?Poznań Główny City Center? bowiem może byłaby dobra i dynamiczna, ale tylko i wyłącznie w kraju angielsko-polsko-języcznym, nie w Polsce, która ewidentnie jest krajem wyłącznie polskojęzycznym. My, Polacy, zgodnie zresztą z celami Unii, musimy chronić naszą europejską tożsamość kulturową.

Wywiad szczegółowy

Ochrona języka polskiego polega w szczególności na dbaniu o poprawne używanie języka przez jego użytkowników ? jednak jak mamy go używać, skoro nazwy są obcojęzyczne? Powinniśmy też promować język polski w świecie ? ciężko jest promować cokolwiek, gdy brak jest materiałów promocyjnych. Zobowiązane do tej ochrony są wszystkie organy władzy publicznej oraz instytucje i organizacje uczestniczące w życiu publicznym, a więc również PKP. Jeśli chodzi o spółkę TriGranit z korzeniami węgierskimi (siedzibę ma w Budapeszcie), to ona też dbać powinna, taki ma obowiązek ustawowy, bo w pewnym sensie uczestniczy przecież w życiu publicznym. Jednak tego nie robi. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta: wszystkie przepisy rzeczonej ustawy nie dotyczą nazw własnych. W nazwach własnych jest ?wolność Tomku w swoim domku?. Inwestorzy, gdyby tylko chcieli, mogliby nazwać poznański dworzec po chińsku. I nikt nie mógłby im nic zrobić.

Powstaje nam wobec tego pytanie: po co mamy Radę Języka Polskiego? Przecież została ona powołana przez Prezydium Polskiej Akademii Nauk jeszcze przed ustawą dotyczącą ochrony języka polskiego i używania go w działalności publicznej. Zresztą ustawa ta opisuje dokładnie zakres działań i kompetencje Rady Języka Polskiego. Inwestorzy mogli przecież skonsultować się z nią – w końcu jest to instytucja opiniodawczo-doradcza w sprawach używania języka polskiego. Wyraża ona, w drodze uchwały, opinie o używaniu języka polskiego w działalności publicznej i w obrocie prawnym. Z jakiegoś powodu jednak z Radą się nie skonsultowano.

Diagnoza

Takie traktowanie języka polskiego, naszego, ojczystego, z przyzwoitością ma niewiele wspólnego. Źle się dzieje w państwie polskim. Weźmy np. Agę Zarian, ponoć wspaniałą piosenkarkę, która śpiewa wiersze wielkiego Polaka, Czesława Miłosza, po angielsku. Jeszcze trochę, a czeka nas anglikanizacja, jak niegdyś germanizacja. Zgoda ? angielski to język biznesu, ale biznes to nie kultura, ani architektura, ani dobro narodowe.

x

Zobasz także

Zadziać się

Coraz powszechniej słyszymy, że używa się czasownika zadziać się jako synonimu wydarzyć się. Nie do ...