Maltańskie przeobrażenia

Poznańską mapę wydarzeń kulturalnych w lipcu, jak co roku, zdominuje kolejna edycja najpopularniejszej uczty teatralnej w Wielkopolsce, Festiwalu Malta. Dwudziesta pierwsza już odsłona, skłania do refleksji i pokuszenia się o odpowiedź na pytanie, co pozostało z założeń, które przyświecały twórcom festiwalu dwadzieścia lat temu. Wypada też zastanowić się nad samą ideą maltańską.
Na początku była wolność

Początkowo, w założeniu Malta miała być festiwalem teatrów ulicznych, prawdziwym świętem ludycznych sztuk performatywnych dla wszystkich. W 1991 roku, gdy odbyła się ona po raz pierwszy, znaczyła dla artystów i widzów bardzo wiele – ale przede wszystkim była wyrazem niespotykanej dotąd wolności. Po raz pierwszy, oprócz silnej potrzeby zaistniała zgoda na wyprodukowanie oficjalnego, nowoczesnego przedsięwzięcia teatralnego generującego świeże wartości i kontakt z kulturą międzynarodową dla jak najszerszego grona odbiorców. Drugim wiodącym nurtem było promowanie poznańskich zespołów offowych, które jak twierdzi dyrektor artystyczny festiwalu, Michał Merczyński: ?rosły z Maltą, a Malta rosła z nimi?.

Oderwanie od korzeni

Obecnie Festiwal opiera się na idei różnorodności stylistycznej, a ramy gatunkowe wykraczają daleko poza teatr. Merytorycznie zostały wydzielone następujące dziedziny twórczości: TEATR/PERFORMANCE, MUZYKA, TANIEC, FILM/SZTUKI WIZUALNE, NOWE SYTUACJE, VARIA. Aktualnie punkt ciężkości, postawiony został na zapraszaniu wybitnych twórców zagranicznych, reprezentujących nurt oryginalnych performance art ze śladowym udziałem teatrów ulicznych i alternatywnych twórców lokalnych. Duża ilość proponowanych spektakli powróciła do murów, czy to instytucjonalnych czy adaptowanych obiektów przemysłowych. Silną pozycję wypracowała sobie również muzyka i koncerty na żywo, które stanowią nie lada gratkę dla tych widzów, którzy nie zachwycają się teatrem i sztukami pokrewnymi.

Teatr nie dla wszystkich.

Pierwotna idea teatru dla wszystkich zdezaktualizowała się w ostatnich kilku latach ze względu na wprowadzenie części spektakli biletowanych. Pomimo tego, iż nie wszystkie pozycje są odpłatne, to i tak śmiało można ująć, że MALTA często przeznaczana bywa tylko dla widzów o zasobniejszych portfelach. Za bilety niejednokrotnie trzeba zapłacić krocie. Najdroższy bilet w roku 2010 kosztował 120 złotych (Puccini, ?Cyganeria?, Stara Rzeźnia). Dla osób, które rozważnie analizują każdy wydatek ze swojego budżetu domowego, jest to bariera często nie do pokonania. Dlatego też, jedyną możliwością partycypowania w tych wydarzeniach jest zaangażowanie się jako wolontariusz. Za drobne prace i pomoc we współtworzeniu przedsięwzięć, wolontariusze mają możliwość bezpłatnego oglądania spektaklu.
Drugą, istotną kwestią stanowiącą o wykluczeniu pewnej części potencjalnych widzów, staje się logistyka i koncepcja rozmieszczenia wydarzeń w wielu różnych miejscach, przy jednoczesnym założeniu, że część spektakli odbywała się równolegle o tej samej godzinie. Pozytywnym udogodniłem w tej kwestii było przeprowadzenie w zeszłym roku akcji ?Rowerem podczas Malta Festiwal Poznań 2010?. Jednak nie uniknięto wtedy błędów organizatorskich ? zorganizowano tylko 3 punkty wypożyczeń ( przy jeziorze maltańskim, na Starym Rynku i na MTP). Jak będzie w tym roku? Zobaczymy.
Sama idea zorganizowania ekologicznego i szybkiego dojazdu godna jest pochwały. Bardzo często okazuje się niestety, że nie ma fizycznej możliwości obejrzenia wszystkich, interesujących nas spektakli. Pozytywnym aspektem, jest jednak ich powtarzalność. Dane przedstawienie pokazywane jest kilkakrotnie, przez dwa lub trzy dni.

Eviva l?arte

21 edycja Festiwalu Malta zakończy się sukcesem, jak wszystkie chyba poprzednie, ponieważ znowu wygra sztuka na najwyższym poziomie. Duża część festiwalowych wydarzeń (w tym 2 wielkie koncerty – MANU CHAO i PORTISHEAD) będzie biletowana. Zawsze jednak należy docenić starania prorozwojowe i poszukiwania świeżych rozwiązań przez organizatorów. Faktem, który nie podlega dyskusji jest to, że sama sztuka uległa głębokim transformacjom w przeciągu tych lat od pierwszej edycji Malty. Zatem Festiwal, który ma aspiracje do prezentowania nowych tendencji musi za tymi zmianami podążać, musi też dostosować się do nowego odbiorcy, który oczekuje o wiele więcej niż ponad dwadzieścia lat temu.

Maltańskie przeobrażenia

Poznańską mapę wydarzeń kulturalnych na przełomie czerwca i lipca, jak co roku, zdominowała kolejna edycja najpopularniejszej uczty teatralnej w Wielkopolsce, Festiwalu Malta. Teraz pozostaje nam podsumować wydarzenia oraz zastanowić się trochę nad samą ideą maltańską.

Dwudziesta i jednocześnie jubileuszowa, edycja Festiwalu skłania do refleksji i pokuszenia się o odpowiedź na pytanie co pozostało z założeń, które przyświecały całe dwadzieścia lat temu twórcom festiwalu.

Na początku była wolność

Początkowo w założeniu był to festiwal teatrów ulicznych, prawdziwe święto ludycznych sztuk performatywnych dla wszystkich. W 1991 roku, gdy Malta odbyła się po raz pierwszy, znaczyła ona dla artystów i widzów bardzo wiele – ale przede wszystkim była wyrazem niespotykanej dotąd wolności. Po raz pierwszy oprócz silnej potrzeby zaistniała zgoda na wyprodukowanie oficjalnego, nowoczesnego przedsięwzięcia teatralnego generującego świeże wartości i kontakt z kulturą międzynarodową dla jak najszerszego grona odbiorców. Drugim wiodącym nurtem było promowanie poznańskich zespołów offowych, które jak twierdzi dyrektor artystyczny festiwalu, Michał Merczyński, rosły z Maltą, a Malta rosła z nimi.

Oderwanie od korzeni

Obecnie festiwal opiera się na idei różnorodności stylistycznej, a ramy gatunkowe wykraczają daleko poza teatr. Merytorycznie zostały wydzielone dziedziny twórczości takie jak: TEATR/PERFORMANCE, MUZYKA, TANIEC, FILM/SZTUKI WIZUALNE, NOWE SYTUACJE, VARIA. Obecnie zatem punkt ciężkości postawiony został na zapraszaniu wybitnych twórców zagranicznych reprezentujących nurt oryginalnych performance art ze śladowym udziałem teatrów ulicznych i alternatywnych twórców lokalnych. Duża ilość proponowanych spektakli powróciła do murów, czy to instytucjonalnych czy adaptowanych obiektów przemysłowych. Silną pozycję wypracowała sobie również muzyka i koncerty na żywo, które stanowią nie lada gratkę dla tych widzów, którzy nie zachwycają się teatrem i sztukami pokrewnymi.

Teatr nie dla wszystkich.

Pierwotna idea teatru dla wszystkich zdezaktualizowała się w ostatnich kilku latach ze względu na wprowadzenie części spektakli biletowanych. Pomimo tego, iż w tym roku tylko 27 propozycji było odpłatne (w odróżnieniu na przykład do zeszłorocznej edycji, gdzie większość oferty była płatna) to i tak można śmiało ująć, że Festiwal MALTA był przeznaczony tylko dla widzów o zasobniejszych portfelach. Za bilety trzeba zapłacić krocie. Najdroższy bilet kosztował 120 złotych(Puccini, Cyganeria, Stara Rzeźnia). Dla studentów, takich jak ja, jest to bariera często nie do pokonania. Dlatego też jedyną możliwością partycypowania w tych wydarzeniach jest zaangażowanie się jako wolontariusz. Za drobne prace i pomoc w współtworzeniu przedsięwzięć wolontariusze mają możliwość bezpłatnego oglądania spektaklu.

Drugą istotną kwestią stanowiącą o wykluczeniu pewnej części potencjalnych widzów była logistyka i koncepcja rozmieszczenia wydarzeń na 36 miejscach, przy jednoczesnym założeniu, że część spektakli odbywała się równolegle o tej samej godzinie. Pozytywnym udogodniłem w tej kwestii było przeprowadzenie akcji ?Rowerem podczas Malta Festiwal Poznań 2010? Jednak i w tym wypadku nie uniknięto błędów organizatorskich ? zorganizowano tylko 3 punkty wypożyczeń ( przy jeziorze maltańskim, na Starym Rynku i na MTP). Sama idea zorganizowania ekologicznego i szybkiego dojazdu godna jest pochwały. Bardzo często okazuje się, że nie ma fizycznej możliwości obejrzenia wszystkich, interesujących nas spektakli. Pozytywnym aspektem, jest jednak ich powtarzalność. Dany przedstawienie pokazywane jest przez dwa lub trzy dni.

MTP

Jednym z ważniejszych miejsc, w którym odbywały się wydarzenia maltańskie był obszar Międzynarodowych Targów Poznańskich. Na 3 halach wyprodukowano 5 przedstawień. Do najbardziej spektakularnego można zaliczyć spektakl Sad Face/ Happy Face Jana Lauwersa & Needcomapny. Trwał on 6 godzin i składał się z trzech części: ?Isabela?s Room?, ?The Lobster Shop? i ?The Deer House?. Traktowały one o skomplikowanej naturze ludzkiej wobec ogromu nieszczęść, jakie spotykają człowieka. Mistrzostwo formy Needcomapny osiągnęto dzięki bazowaniu na granicznych emocjach oraz swobodnego dryfowania pomiędzy dyscyplinami i gatunkami ( śpiew, taniec, nagość, komedia, dramat).

Drugim spektaklem, który wywołał kontrowersje był ?Another Sleepy Dusty Delta Day?Jana Fabra. Spektakl traktuje o problemie eutanazji, samobójstwa i reakcji na śmierć. Był to solowy monodram w wykonaniu Artemis Stavridi, która budowała nastrój poprzez połączenie suchej narracji z konwulsyjnym tańcem. Na dużą uwagę zasługuje również oryginalna scenografia, na którą składały się kopce usypane z półtorej tony węgla po których jeździły elektryczne kolejki oraz zawieszone pod sufitem klatki z kanarkami.

Kolejne przedsięwzięcie odbywające się na Targach, które zasługuje na szczególną uwagę to ?Out of Context- for Pina? w reżyserii Alaina Platela. Szczególną dedykacją tego spektaklu jest idea zmarłej w ubiegłym roku Piny Bausch: ?Mniej zainteresowana jestem tym, jak ludzie się poruszają, a bardziej tym, co ich porusza?. Był to zatem spektakl o konwulsyjnych ludzkich emocjach wyrażonych neurotycznym tańcem. Innymi słowy był to: majstersztyk formy i szczyt emocji.

Eviva l?arte

20 edycja Festiwalu Malta zakończyła się sukcesem ponieważ wygrała sztuka na najwyższym poziomie. Mieliśmy przyjemność oglądać wielkie przedsięwzięcia artystyczne autorstwa między innymi: Luka Percevela, Alaina Platela, Needcompany, Sibi, Jana Fabra, Ikedy i Kwaada Bloed.

Można czuć się rozgoryczonym zmianą formuły, drogimi cenami biletów, nową przestrzenią teatralną jednak należy docenić starania prorozwojowe i poszukiwania świeżych rozwiązań przez organizatorów. Faktem, który nie podlega dyskusji jest to, że sama sztuka uległa głębokim transformacjom w przeciągu tych dwudziestu lat. Zatem festiwal, który ma aspiracje do prezentowania nowych tendencji musi za tymi zmianami podążać, musi też dostosować się do nowego odbiorcy, który oczekuje o wiele więcej niż dwadzieścia lat temu..

x

Zobasz także

Jak Paderewski do Poznania

Liczni pasażerowie na poznańskim Dworcu Głównym PKP w Poznaniu byli w niedziele 15 grudnia, grubo ...