Kultura i polityczna krew z kośćmi

Sławomir Hinc jest Zastępcą Prezydenta miasta Poznania. Zajmuje się kulturą i oświatą. Jest to dość młody prezydent ? ma tylko 35 lat. Ukończył socjologię na Wydziale Nauk Społecznych Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza, potem obronił pracę doktorską na tamtejszym Wydziale Studiów Edukacyjnych. Kocha nasz ukochany Poznań i to mu się chwali. Jednak nie poprzestaje tylko na tym. Sławomir Hinc pała bowiem uczuciem również do naszej ukochanej kultury. Dziś opowie nam o tym, jak silne jest to uczucie.

POZNAŃ, PRACA, KULTURA I FASCYNACJA

Skąd w Panu, polityku z krwi i kości, zainteresowania kulturalne, które mało krwiste i kościste są? Zakładam, że to nie jest tylko praca. Czy mam rację?
Odpowiedź jest dość prosta: zanim zostałem politykiem ?z krwi i kości? byłem przez dłuższy czas swojego życia zwykłym, normalnym śmiertelnikiem, który fascynował się kulturą, a szczególnie teatrem, aktorstwem. Te zainteresowania we mnie pozostały. Zatem to co robię jest nie tylko moją pracą, ale wynika z wcześniejszych fascynacji.

Fascynacja w połączeniu z pracą to rozwiązanie idealne. Nic dodać, nic ująć.
Dla mnie jest to po prostu sztuka bycia skutecznym. Jeżeli coś się robi, to w jakiś sposób trzeba się tym tematem fascynować. Podobnie jest z oświatą, która pociągała mnie na gruncie naukowym – swego czasu o tym pisałem swoją pracę doktorską, analizując różne systemy oświaty. Myślę, że zainteresowania i pasje są tym, co powoduje, że można wykonywać swoją pracę skutecznie.

Czy i jak często rozmawia Pan z artystami?
Tak często, jak tylko można. Tak naprawdę mam w ramach swojego kalendarium wpisany zawsze taki moment, w ramach którego odwiedzam różne instytucje kultury, które w naszym mieście funkcjonują, by rozmawiać z ich dyrektorami, albo z artystami, by dowiadywać się na miejscu, na pierwszej linii frontu o pewnych problemach, które być może się rodzą, ale też o osiągnięciach tychże instytucji. Nie ma nic lepszego niż właśnie rozmowa w miejscach, gdzie Ci ludzie pracują na co dzień.

Wie Pan zatem, że to dość specyficzna grupa ludzi. Jak ją Pan ocenia?
Artyści charakteryzują się bardzo dużą umiejętnością ?wczuwania się?, takiego czasem irracjonalnego wchodzenia w pewien klimat, pewnej takiej empatii. To są ludzie bardzo wrażliwi, ale również bardzo kreatywni. Oceniam to bardzo dobrze, tym bardziej, że kreatywność jest tematem rozwoju naszego miasta. Jednak ta kreatywność w pewnym momencie ściera się z realiami finansowymi. Dlatego sztuką jest komunikowanie się z tymi ludźmi w taki sposób, by owe realia nie zniszczyły tej kreatywności, by na gruncie kompromisu wypracować coś, co będzie atrakcyjne i korzystne dla obu rozmawiających ze sobą stron.

Prezentuje się im Pan jako krwisto-kościsty polityk, czy też zwykły człowiek kultury?
Myślę, że przede wszystkim jako człowiek, który stara się kulturę zrozumieć. Najpierw chcę rozmawiać o rzeczach, które się w instytucji dokonują. Pozwalam się zafascynować pewnymi pomysłami. Zawsze mówię, że chcę żeby mnie porwali i pokazali elementy, które gdzieś tam kreują na gruncie swojej pracy artystycznej.

A kiedy jest czas na finanse?
Decyzje stricte polityczne, samorządowe, wynikające z mojego mecenatu, pozostawiam sobie na koniec. Nie chcę obwarowywać tego, co mówią artyści, przypominaniem na każdym kroku o realiach finansowych, gdyż to zabija kreatywność. Dlatego uważam, że tego typu rzeczy zawsze można pozostawić na koniec, próbując wypracować jakiś kompromis.

Czyli między politykiem, a człowiekiem kultury w Pana wykonaniu jest forma pośrednia, można powiedzieć ?pośredniak?. Mam rację?
To tak wygląda, że ja próbuję być tym ?pośredniakiem?, czy raczej pośrednikiem pomiędzy nieosobowym budżetem, a osobową kreatywnością. Tak postrzegam swoją rolę w kontekście zarządzania rozwojem kultury w naszym mieście: chcę je traktować jako kuźnię talentów i jednocześnie myśleć o tym, co z owej kuźni można na tyle wyjaskrawić i na tyle silnie podkreślić, żeby było to udziałem nie tylko mieszkańców naszego miasta, ale również przyniosło nam rozgłos na arenie ogólnopolskiej, a może nawet europejskiej.

Chce Pan być promować Poznań nawet w Europie?
Ten nasz poznański dorobek wart jest Europy. Dlatego potrzebuje specjalnego mecenatu. Myślę, że łamanie bezwzględności budżetowej na rzecz wspierania dzieł kulturalnych jest właśnie częścią pokazywania kulturalnej strony Poznania Polsce i całej Europie.

POZNAŃ I PATRIOTYZM LOKALNY

Kultura łączy się z patriotyzmem, również lokalnym. Czy jako prezydent miasta kocha Pan Poznań?

Tak, bo to jest moje miasto, jestem patriotą lokalnym. Nigdy tego nie ukrywałem, że identyfikuję się z miejscem, w którym się wychowywałem i w którym mieszkam. Tu jest mój dom. A ponieważ łączę z nim pozytywne emocje, przekłada się to też na miłość do własnego miasta.

A Śrem, gdzie się Pan urodził?
Czy kocham Śrem? Nie. Dlatego, że Śrem jest miejscem, w którym ja się tylko urodziłem. Media swego czasu podawały, że jestem śremianinem. Nie, nie jestem i nie czuję się nim.

Czyli, żeby odkłamać te błędne informacje niektórych mediów, zapytam w zmienionej formie raz jeszcze: nie identyfikuje się Pan wcale ze Śremem?
Nie. Tak naprawdę mój całodobowy pobyt w Śremie polegał na bytności w szpitalu, w którym musiałem kilka razy być jeszcze w czasie dojrzewania i życia dorosłego. Prędzej mógłbym powiedzieć, że czuję się bninianinem dlatego, że przez okres szkoły podstawowej, nim trafiłem do Nowego Miasta w Poznaniu, wychowywałem się w podpoznańskiej miejscowości Bnin. Od lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku jest on częścią Kórnika, mimo tego, że prawa miejskie otrzymał szybciej niż Kórnik, bo jeszcze za czasów Władysława Jagiełły.

Zmieniam wobec tego całkowicie moje pytanie: czy kocha Pan Bnin?
Można powiedzieć, że jakiś sentyment do Bnina po dziś dzień czuję. W szkole zawsze powtarzaliśmy, że pochodzimy z Bnina, a na wszelkich gminnych zawodach była święta zasada, iż można przegrać z każdym, byle nie z okupantami kórnickimi.

Czy każdy polityk samorządowy powinien kochać swoje miasto, albo chociaż czuć do niego sentyment?
Myślę, że tak. Kochać, identyfikować się z miastem, mieć emocjonalny, pozytywny stosunek do miejsca, w którym chcemy coś kreować. Jeżeli jesteśmy samorządowcami to z założenia chcemy walczyć o dobro tego miejsca, w którym przyszło nam działać. Bez tych pozytywnych emocji nie da się w pełni identyfikować z tymże miejscem, nie da się walczyć o interes swojej macierzy.

POZNAŃ I OBOWIĄZKI

Przejdźmy teraz do Pana obowiązków. Najpierw kampania ?Odetchnij kulturą Poznania?. Kto ją wymyślił?

To jest taka rzecz, która wykuwała się na gruncie naszych relacji z Biurem Promocji Miasta. Tak naprawdę w obszarze kultury dokonuje się w naszym mieście dużo, a wachlarz wydarzeń kulturalnych jest bardzo bogaty. Bogatszy niż w większości miast porównywanych do Poznania w naszym kraju. Z jednej strony jest kuźnia talentów, gdzie działają nasi artyści tutaj wychowani i tutaj rozwijający swoje umiejętności. Z drugiej strony ? sprowadzamy co jakiś czas pewnych artystów, którzy realizują swoje projekty w naszym mieście. Często powtarzam, że czas najwyższy przestać być tak bardzo pokornym.

I tak zdecydowaliście się zamienić pokorę na oddychanie poznańską kulturą?
Tak. Między innym po to powstała kampania ?Odetchnij kulturą? w Poznaniu. Ona ma wyeksponować nasz potencjał i jest elementem kampanii ?Inspired by Poznań?, którą kreuje miasto pod patronatem Biura Promocji. Chodzi w niej o to, by wypromować i pokazać, ile dokonuje się w Poznaniu wartościowych dzieł na niwie kultury oraz przekonać mieszkańców różnych miast Polski, aby do Poznania przyjechali. Bowiem nie ma co liczyć, że zrobią to, tylko dlatego, że mamy kilka zabytkowych miejsc.

Czy można powiedzieć, że Poznań potrzebuje promocji jak powietrza?
Oczywiście. Każda instytucja i każde miasto musi o sobie mówić, żeby inni dobrze wiedzieli. Na gruncie socjologii, w ramach której się kształciłem przez wiele lat swojego życia, jest takie hasło, które głosi, że brak informacji jest podstawą konfliktu. Brak informacji jest też przyczyną stagnacji. Jeżeli chcemy się rozwijać, chcemy przyciągać innych do siebie, to najlepszym sposobem jest właśnie skuteczna promocja, która w kilku hasłach, w jasny, prosty i przejrzysty sposób przekaże, co ciekawego można u nas zobaczyć i zrobić. W związku z tym promocja jest nam właśnie jako to powietrze potrzebna.

My w tej kampanii mamy oddychać kulturą, czyli pewną poznańską atmosferą, która jest mało uchwytnym stanem gazowym. Jak można pokazać ją światu?
Myślę, że sposobem na pokazanie atmosfery kulturalnej Poznania jest ukazanie jak najszerszej grupie odbiorców całego spektrum wydarzeń kulturalnych, które w naszym mieście się odbywają. Jedni będą zainteresowani jakimiś wydarzeniami muzycznymi, inni teatralnymi, malarskimi albo nawet rzeźbiarskimi. Chcemy pokazać, że Poznań jest przebogatym miastem, obfitującym w takie właśnie wydarzenia. Ta ich wielość działa jak magnes. Chcemy zaszczepić w świadomości ludzi, którzy tu nie mieszkają, takie przekonanie, że Poznań jest miastem, w którym nie można się nudzić.
Podczas kampanii plakaty mają być rozwieszane w miastach całej Polski. Wierzy Pan, że np. Gdańszczanie zostawią swoją fontannę Neptuna i przyjadą podziwiać naszą Prozerpinę po koncercie np. Ayo, czy zespołu Gotan Project?
Myślę, że tak. W jakimś stopniu ten nasz patriotyzm lokalny powoduje, że jesteśmy wierni lokalnym tradycjom, co nie przeszkadza byśmy poznawali rzeczy nowe.

Czyli kocha Pan także nowości?
Tak, jest we mnie pewna taka ciekawość poznawcza. Myślę, że ona tkwi też w mieszkańcach Gdańska, Krakowa, Wrocławia, Szczecina, Łodzi, a także Warszawy. Oni będą chcieli przyjechać zobaczyć rzeczy, których u nich nie ma, a przy okazji pobyć może właśnie w takim ciekawym mieście jak Poznań.

Jakie są inne znaczące elementy kampanii ?Odetchnij kulturą Poznania??
Głównym elementem jest pokazanie tego ?powietrza? kreowanego przez wydarzenia kulturalne. Jest go na tyle dużo, że możemy unieść wiele balonów, które będą nim napełnione, a które będą widoczne na arenie ogólnopolskiej i międzynarodowej. Ta kampania wpisana jest w cykl naszych zmagań o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury 2016. To jest jakby element dominujący, najbardziej znaczący.

POZNAŃ I EUROPA

Czyli porozmawiajmy teraz o Europejskiej Stolicy Kultury 2016. Ile miast stratuje w konkursie i czy Poznań, jako jeden z wielu, ma jakieś większe szanse?
Trudno powiedzieć ?ile państw?, bo dla mnie to nie tylko miasta, dlatego, że do końca sierpnia bieżącego roku miasta kandydujące muszą złożyć wnioski w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego i nie mamy pojęcia ile takich wniosków będzie. Mówi się, że może ich być około dwunastu. To będą rzeczywiście duże miasta, w których kultura intensywnie się rozwija.

Ale czy Poznań ma te szanse?
Myślę, że elementem fundamentalnym wszystkich zmagań jest to, że przystępując do nich trzeba wierzyć w zwycięstwo. Jeżeli na starcie zakłada się tylko udział albo, że inni są od nas silniejsi to szkoda czasu i wysiłku na to, żeby w takich zmaganiach w ogóle brać udział. Patrząc przez pryzmat tego, co już mamy i tego co chcemy jeszcze zrobić Poznań ma szanse na to, żeby uzyskać prawo do zdobycia tytułu Europejskiej Stolicy Kultury w roku 2016.

To będzie Pana numer popisowy?
Nie wiem czy akurat ?popisowy?. Zrobimy wszystko, żeby działania, które podejmiemy przy okazji zmagań o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury przyczyniły się do długofalowego rozwoju poznańskiej kultury. Zakładam, że na tym będzie polegał sukces naszego miasta, że zmagając się o ów tytuł, dając z siebie wszystko i wierząc w zwycięstwo uczynimy rzeczy, które pozostaną w naszym mieście niezależnie o tego czy ten tytuł zdobędziemy czy też nie. Myślę, że jeżeli uda mi się rozwinąć kulturę w kontekście właśnie owych zmagań to uznam to za swój ?numer popisowy?. I to stawiam sobie jako główny cel.

Czy na zakończenie kampanii ?Odetchnij kulturą Poznania? w sierpniu planujecie jakieś ekstra wydarzenie?
Ekstra wydarzenie będzie planowane we wrześniu. Chcemy połączyć otwarcie stadionu miejskiego z koncertem. We właściwym czasie powiemy również, kto podczas tego koncertu otwarcia wystąpi.

POZNAŃ I PRZESZŁOŚĆ

Myślał Pan o prezydenturze i kulturze Poznania, kiedy w roku 2006 pukał Pan m. in. do moich drzwi przed wyborami samorządowymi, żeby przekonać mnie do głosowania na Pana?
Czy myślałem o prezydenturze? Nie. Wtedy właśnie inspirowany lokalnym patriotyzmem i wiarą w to, że w Poznaniu można zrobić wiele pozytywnych rzeczy, chciałem zostać radnym miasta Poznania. Nie sądziłem wówczas, że w tej samej kadencji będzie mi dane piastować stanowisko zastępcy prezydenta miasta. W związku z tym myślałem bardziej przez pryzmat tego, co chciałbym zrobić. Nie myślałem, w jakiej roli przyjdzie mi potem działać. Poznań jest pięknym miastem, dobrze się w nim żyje, ale zawsze może być lepiej ? takie myślenie mi przyświecało.

Już nie przyświeca?
Przyświeca, wciąż uważam, że życie w Poznaniu może być jeszcze lepsze. Z początku wierzyłem, że mam pewne pomysły na zmiany i uważałem, że dobrym miejscem do realizacji tychże pomysłów jest właśnie rada miasta Poznania. W jakimś stopniu można powiedzieć, że udało mi się pewne rzeczy z owych zamierzeń zrealizować w czasie, kiedy byłem jeszcze radnym.

Potem Pana funkcja zmieniła się diametralnie…
Tak. Później z jednej strony była niespodziewana śmierć mojego poprzednika, prezydenta Macieja Frankiewicza, a z drugiej, również nieoczekiwanie, przynajmniej dla mnie, pojawiła się propozycja prezydenta Grobelnego, bym zechciał piastować funkcję jego zastępcy. Wszystko to spowodowało, że dzisiaj te same wizje, które jeszcze kilka lat temu przyświecały mi w wyborach samorządowych, mogę realizować jako zastępca prezydenta.

Czyli zostając prezydentem przestał Pan mieć pomysły, pozostały tylko wizje?
Nie, na pewno nie. Pomysły nadal mam, a dodatkowo muszę powiedzieć, że funkcja, którą pełnię, daje mi większą efektywność, aniżeli to, co mogłem zrobić jako radny przez trzy lata kadencji.

x

Zobasz także

15. MFF WATCH DOCS

Od 20 do 25 października we Wrocławiu odbywać się będzie się 6. American Film Festival. ...