Kontrabas Tomka Grdenia

Może niekoniecznie od razu kontrabas, bo jeśli chodzi o ścisłość to raczej futerał od kontrabasu ? ponoć kontrabas jest milczkiem – ale za to koniecznie Tomka Grdenia. Co tam Tomka? Bestii! Podczas koncertu Tomek deklaruje, że chce się uzewnętrznić i mówi: gdy jeszcze gra orkiestra, to się we mnie budzi bestia. Potem dodaje: przed wami bestia waszych marzeń. Jak tak chce, to niech ma.
Ale zacznijmy od początku. W piątek, 18 lutego 2011, byłem w mojej ukochanej Piwnicy Farnej Pod Blaszanym Kurem na koncercie Tomka Grdenia. Kocham tę piwnicę, bo to tam właśnie zawsze udaje mi się porozmawiać z futerałami od naprawdę rożnych instrumentów, zależnie od tego na czyim koncercie akurat jestem. A futerały mają dużo do powiedzenia o muzykach, ich muzyce i koncertach i chętnie dzielą się swoją wiedzą z innymi ? tymi, którzy chcą słuchać. Nie wszyscy rozmawiają przecież z ?bezdusznymi? futerałami.

Pierwsze słowa

Ale zacznijmy od początku. Koncert rozpoczęła właścicielka Piwnicy Farnej, pani Agnieszka Linette, o której sam artysta mówił, że to człowiek-orkiestra (wywiad z poKULTUROWYM człowiekiem-orkiestrą, Mariuszem Puchalskim, tutaj). Wtedy na scenę wkroczył, ubrany w czarny elegancki garnitur w prążki, poznaniak, Tomek Grdeń i zaczął od stwierdzenia, że jest tak nieśmiały, że nawet nikt nie chce z nim grać. Nie wiem jak z tą nieśmiałością jest naprawdę ? przecież wyjście na scenę i wygłoszenie takiego oświadczenia już wymaga jakiejś tam dozy śmiałości. Najpewniej Tomek tylko się kryguje w ten sposób.
Ja specjalnie usiadłem z przodu i, nauczony doświadczeniem poprzednich koncertów w Farnej, przy pierwszych jego dźwiękach rozejrzałem się za futerałem. Oczywiście leżał niedaleko ładnie podparty o stolik i krzesło ? widać, że Tomek dba o swój sprzęt ? więc tak prosto z mostu zacząłem do niego mówić i zaraz usłyszałem:
– Rozmawiasz z futerałami?
To był tylko taki moment zawahania, a właściwie krótkie pytanie, bo potem futerałowi zwyczajnie język się rozwiązał i mówił, mówił, mówił… Wcale nie trzeba go było zachęcać, ani pytać, a ja po prostu, czy tego chciałem czy nie, ćwiczyłem podzielność uwagi i dość intensywnie rozmawiałem dość intensywnie słuchając, co też dzieje się na scenie.

Repertuar meteorologiczny

Ale zacznijmy od początku. Tomek zaczął od pomstowania na ówczesny stan pogody. Mówił, że śnieg nam spadł ? piękny i biały. Użył nawet pewnego lekkiego wulgaryzmu na opisanie go. Słowem starał się śnieg oswoić. Tylko to jemu i nam wszystkim pozostało przy obecnym stanie przyrody ? przecież nie jest miło w zimie codziennie rano wstawać wcześniej, żeby skrobać szyby swojego auta, albo też odśnieżać je wciąż na nowo. Jeszcze przed pierwszymi nutami, jakie Tomek zagrał na swoim kontrabasie, zachęcał wszystkich do śpiewania, a publiczność łatwo dawała się namówić. Zwłaszcza, iż Tomek deklarował, że podzieli się z nią swoją gażą za koncert. Poza tym mówił, że skoro już publiczność śpiewa i klaszcze, to klaszcze sama sobie ? to dlatego oklaskom w sumie nie było końca.
Repertuar Tomka Grdenia składał się z piosenek raczej wiekowych i wartościowych, czyli po prostu dobrych i znanych. Na pierwszy ogień poszła ?Deszczowa piosenka?, ale był też ?What a wonderful world? Luisa Armstronga (nie da się jednak ukryć, że wersja The Beatles jest lepsza), czy ?Już taki jestem zimny drań? Eugeniusza Bodo. A głos? I tu Pan Futerał był na mnie troszkę zły.
– Przecież słyszysz. Tomek ma tu naprawdę duże możliwości. Może śpiewać od chrypiących, prawdziwie bestialskich kawałków do imitowania wielkiego Luisa Armstronga.

Gadulstwo

Ale zacznijmy od początku. Publika była Tomkiem po prostu zachwycona. Zdaje się nawet, że scena to prawie jego drugi dom. Konferansjerka wychodziła mu znakomicie. Zupełne przeciwieństwo Kasi Nosowskiej z zespołu Hey, która nawet na swojej płycie koncertowej ?MTV Unplugged? deklaruje, że nie jest to jej mocna strona i woli śpiewać.
– Tylko że widzisz, ma to także swoje złe strony. W czasie swoich koncertów Tomek nie śpiewa właściwie od początku do końca ani jednej piosenki. Jest za dużo gadania, zachęcania do śpiewania i za mało samego śpiewania. Na koncerty przychodzi się przecież posłuchać muzyki, a nie wystąpień oratorskich muzyka. Normalnie na występach Tomka Grdenia jest tak, że publiczność w większości to lubi, ale są też osoby rozczarowane. Jak zawsze. Dlatego proponuję inny tytuł do artykułu: Gaduła z kontrabasem. Co ty na to?
No nie wiem… Mnie chyba bardziej podoba się mój. Jest taki prosty i tak wiele mówiący. Przy gadule trzeba od razu pisać o co chodzi, i to szybko, we wstępie.
-Dobra, przecież to ty jesteś dziennikarzem. To była tylko sugestia. Nie obrażam się.

Relaksacyjnie

Ale zacznijmy od początku. Mniej więcej w połowie koncertu, może niewiele po troszkę dłuższej jego części była przerwa, czyli czas na krótki relaks dla Tomka, który grając na kontrabasie wciąż przecież stoi. Nóżki go pewnie bolą. W całym tym czasie kontrabas leży spokojnie na scenie. Może więc z nim zamieniłbym parę słów?
– On raczej mało rozmowny jest. Ja ci nie wystarczam? Przecież się nie obraziłem.
Futerał powiedział z wyrzutem. Zapewniłem go, że chciałem tylko ubarwić artykuł, bo zawsze lepiej jest, kiedy mówi kilka głosów, nie jeden.
Ale przerwa szybko się skończyła. Zaraz po niej zabrzmiało znane i wykonywane właściwie przez wszystkich większych artystów ?Fever? i ?Rock’n Roll? Elvisa Presleya. Potem zobaczyliśmy burzę włosów na głowie Tomka i usłyszeliśmy jego pytanie: Czy ja mogę sobie z państwem poświntuszyć? Po czym zadeklarował, że będzie się uzewnętrzniał, ale o tej części koncertu było już na wstępie, a ja nie lubię się powtarzać. Dlatego napiszę jeszcze o ostatkach i bisach. Ostatnią piosenką była ?Już nie zapomnisz mnie? Henryka Warsa i Ludwika Starskiego, śpiewana w oryginale przez wielkiego aktora dwudziestolecia międzywojennego, Aleksandra Żabczyńskiego. Piosenkę tę na płycie przypomniał ostatnio Robert Janowski. Było ładnie. Natomiast bisy na koncercie Tomka Grdenia są naprawdę niesamowite. Dlatego że nie są to normalnie powtarzane piosenki, tylko absolutnie nowe numery. Chyba warto więc pójść na koncert gaduły, Tomka Grdenia, gdzie bisy będą prawdziwymi świeżynkami muzycznymi w jego wykonaniu.

x

Zobasz także

Jak Paderewski do Poznania

Liczni pasażerowie na poznańskim Dworcu Głównym PKP w Poznaniu byli w niedziele 15 grudnia, grubo ...